
Idea podwójnego pomagania, czyli Plan Planeta
Ja poznałam Plan Planeta kiedy szukałam marek do udziału w targach Święta Odpowiedzialnego Kupowania. Jego założyciel Rafał Hechmann okazał się uśmiechniętym, pełnym energii świetnym przedsiębiorcą i sprzedawcą… zapraszam do poznania Rafała i jego marki.
Plan Planeta skąd ten plan? Jak wpadłeś na pomysł połączenia etycznych producentów i organizacji charytatywnych za pomocą sklepu internetowego?
Od 2004 roku jestem właściwie nieprzerwanie związany z pomocą humanitarną. Przez szereg lat kierowałem projektami i programami humanitarnymi w takich miejscach jak Strefa Gazy, Libia, Liban, Somalia, Sudan Południowy, Haiti, ale również Polska. W końcu, poszukując większej stabilizacji zacząłem rozglądać się za sposobem, który pozwoli mi na dalsze zaangażowanie w pomoc osobom potrzebującym bez konieczności przemierzania setek tysięcy kilometrów. Pracując w sektorze humanitarnym, wśród najbiedniejszych mieszkańców naszej planety przez lata byłem świadkiem wyzysku, degradacji środowiska i rozwarstwienia społecznego do jakich prowadzi nasz obecny model konsumpcji. Nie dawało mi to spokoju i zastanawiałem się jak możemy temu zaradzić, jak mogę zaangażować się w zmienianie tego trendu i jak mogę w to zaangażować innych. Tak narodziła się idea „podwójnego pomagania” czy może „podwójnego zaangażowania” – poprzez promowanie odpowiedzialnego i etycznego biznesu oraz wspieranie projektów pomocowych. Tak narodził się Plan Planeta.

Infografika z www.planplaneta.com; powyżej portret Rafała w Kirgistanie autorstwa Anny Lewańskiej
Czemu postawiłeś na odpowiedzialny społecznie biznes, a nie stworzyłeś np. fundacji? Czemu biznes i dobroczynność?
Wyszedłem z założenia, że zamiast budować kolejną fundację, lepiej po prostu wspierać te już istniejące. Dookoła jest mnóstwo fantastycznych organizacji, robiących wspaniałe, cudowne rzeczy. Organizacje te jednak często walczą nie tylko o lepsze jutro dla innych, ale również o własną egzystencję nie mogąc się przebić ze swoim przesłaniem przez szum medialny. Plan Planeta pomagać nie tylko beneficjentom tych organizacji poprzez wsparcie finansowe, ale staramy się również pomagać tym organizacjom poprzez nagłaśnianie ich walki o lepszy świat i zwracanie uwagi na ich działalność. Biznes jest tutaj poniekąd narzędziem.
„Biznes ma największy wpływ na kierunek w którym podąża świat, ale to w jaki sposób biznes będzie zmieniał świat zależy od nas, od konsumentów.”
Realizowałeś projekty pomocy humanitarnej, teraz prowadzisz własną firmę- Twoim zdaniem firma czy akcje humanitarne mają większe przełożenie na realne zmiany na świecie? Jak różnią się takie rodzaje działalności?
Pomoc humanitarna i rozwojowa są niezwykle ważne, czasem wręcz kluczowe dla przetrwania całych społeczności, szczególnie podczas różnego rodzaju kryzysów. Jeżeli jednak chcemy skutecznie zmieniać świat, eliminować procesy ubóstwa i zasypywać przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi nie możemy zdać się jedynie na organizacje pomocowe. Żadna organizacja, nawet największa nie zmieni świata. Tak naprawdę to nasze zachowania i wybory go kształtują. Choć tego na co dzień nie dostrzegamy, tak właśnie jest.
Biznes ma największy wpływ na kierunek w którym podąża świat, ale to w jaki sposób biznes będzie zmieniał świat zależy od nas, od konsumentów. Nie możemy tego nie doceniać – to my, wybierając etycznych i odpowiedzialnych producentów głosujemy za lepszym światem i robimy to codziennie. To my, naszym zafascynowaniem szybką modą stworzyliśmy sweatshopy i plantacje modyfikowanej genetycznie bawełny zalewane tonami pestycydów i tylko my możemy ten trend zacząć odwracać. Klucz do lepszego świata leży zatem w naszych codziennych, świadomych wyborach. Biznes za tymi wyborami będzie podążał, więc to one ukształtują przyszłość naszej planety.Takie myślenie chcę promować poprzez Plan Planeta. Chcę zachęcać ludzi, aby używali swojej supermocy jaką jest konsumpcja rozumnie, wybierali dobrze, kupowali lepiej. My staramy się ich do tego zachęcać nie tylko fantastycznymi produktami, ale także tym, że część zysku z ich zakupów pomaga tym, którzy potrzebują pomocy tu i teraz.
Wybierasz do współpracy różne organizacje charytatywne, jednak na próżno szukać na stronie Planu Planeta tych popularnych: skoro nie te najbardziej znane i największe to powiedz czym się kierujesz w wyborze partnerów? Co możesz doradzić coś osobom, które chcą pomagać i mieć pewność, że ich pieniądze będą dobrze wykorzystane?
Pomagamy organizacjom małym, które są bardzo blisko swoich beneficjentów i możemy w łatwiejszy sposób określić na co idą przekazane fundusze. Chcemy również nagłaśniać działalność takich małych organizacji, bo warto, aby ludzie o nich wiedzieli. W naszej zbiorowej świadomości zakorzeniło się kilka dużych organizacji czy akcji, tymczasem mamy w Polsce setki rewelacyjnych inicjatyw, którym często trudno przebić się do mediów, choć robią rzeczy niebywałe. Nie zniechęcam oczywiście nikogo do dużych organizacji, to są jak najbardziej godne zaufania instytucje i zdarza nam się również z nimi pracować – realizowaliśmy na przykład dwa projekty z Polską Akcją Humanitarną. Podziwiam natomiast ludzi prowadzących mniejsze fundacje, bo wiem ile serca i zdrowia w to wkładają i bardzo chcę ich w tym wspierać.
Jeśli chodzi o radę dla osób chcących wspierać organizacje to mam jedną – więcej zaufania. W Polsce brakuje nam zaufania do siebie nawzajem, dlatego tak ciężko jest nam budować społeczeństwo obywatelskie. Organizacje dobroczynne w Polsce rozliczane są z każdej złotówki, więc nie ma obaw, że ktoś nas oszuka.
Ja przez cztery lata mieszkałem w Australii, skończyłem tam studia. To jest niesamowity kraj – kraj ludzi szczęśliwych, otwartych i ufających sobie nawzajem. Dwie trzecie mieszkańców Australii wspiera regularnie organizacje charytatywne, zasilając je stale, co miesiąc określoną sumą pieniędzy. To jest dla mnie jakaś niesamowita liczba – dwóch na trzech Australijczyków wspiera co miesiąc organizacje pomocowe! Nie raz w roku, co miesiąc! Po prostu część miesięcznej pensji przeznaczają na pomoc innym! Dla mnie to jest wzór społeczeństwa obywatelskiego, społeczeństwa w którym ludzie ufają sobie nawzajem i chcą brać sprawy we własne ręce. Nie przez przypadek Australijczycy co roku lądują wśród zestawień najszczęśliwszych narodów świata a Australia wśród najlepszych krajów do życia.

Rafał w Port-au-Prince na Haiti podczas akcji Polskiej Akcji Humanitarnej, fotografia Bartka Wrześniowskiego
Jaka Twoim zdaniem jest specyfika prowadzenia biznesu odpowiedzialnego społecznie w Polsce?
W Polsce, w odróżnieniu do krajów zachodnich biznes odpowiedzialny społecznie to zajęcie jeszcze wciąż bardzo pionierskie. Ludzie podchodzą do takich inicjatyw z rezerwą, traktują ekologiczną czy odpowiedzialną modę jako fanaberię. Podobnie jest w Polsce z postrzeganiem ruchów ekologicznych czy humanitarnych. Ich przedstawiciele wciąż są postrzegani przez dużą część społeczeństwa jako niezaradni życiowo outsiderzy snujący utopijne wizje świata przy piosenkach Lennona. Tymczasem są to w większości ludzie świetnie wykształceni, absolwenci najlepszych na świecie uniwersytetów, znający wiele języków i wykonujący niezwykle odpowiedzialną, trudną i wymagającą ogromnej wiedzy pracę. Promocji odpowiedzialnego biznesu na pewno nie pomaga również to, że wciąż jesteśmy społeczeństwem na dorobku – większość z nas nadal wybiera więcej i taniej bo zmusza ich do tego sytuacja ekonomiczna.
Społecznie odpowiedzialny biznes to nisza czy przyszłość?
Jestem optymistą i wierzę, że to przyszłość. Wiem, z rozmów z innymi przedsiębiorcami, że wśród wielu z nich jest chęć wspierania innych, angażowania swoich firm w przedsięwzięcia społeczne czy po prostu działanie na rzecz lepszego jutra. Nie wiedzą jak to zrobić, dlatego wkrótce Plan Planeta zacznie im to ułatwiać. To będzie nasz następny krok.
„Ludzie wyrażają się poprzez modę, a ubiór często staje się nośnikiem lub nawet symbolem idei.”
Dlaczego wybrałeś branżę odzieżową?
Po pierwsze branża odzieżowa jest częścią problemu. Zarówno w wymiarze społecznym jak i ekologicznym. Mówimy o sweatshopach, dzieciach szyjących ubrania, wyzysku szwaczek czy hodowców bawełny i wielu innych niepokojących zjawiskach które istnieją na zastraszającą skalę. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że 170 milionów dzieci na świecie nie chodzi codziennie do szkoły a chodzi do pracy. Większość z nich właśnie w przemyśle odzieżowym. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak wiele chemii używa się do produkcji konwencjonalnej bawełny – że aż 70 milionów rolników cierpi co roku na zatrucie spowodowane chemikaliami używanymi przy jej produkcji. To są problemy na skalę światową, spowodowane naszą pogonią za „fast fashion”.
Z drugiej strony w modzie pojawił się silny trend proponujący konkretne rozwiązania. Coraz więcej ludzi poszukuje mody niezależnej, na popularności zyskuje bawełna organiczna, pojawiają się nowe inicjatywy, takie jak choćby Fashion Revolution, Clean Clothes czy Wear Fair Foundation. Coraz więcej ludzi pisze o odpowiedzialnej modzie i coraz więcej osób wybiera ją kompletując swoją garderobę. Do tego wszystkiego należy dodać siłę jaką stanowi moda i przemysł odzieżowy. Ludzie wyrażają się poprzez modę a ubiór często staje się nośnikiem lub nawet symbolem idei. Czy to jest Gandhi czy Janis Joplin, wszyscy wiemy jak się ubierali i jakie przesłanie stało za ich ubiorem.
„Dziś nie uważam się za społecznika, myślę, że dzielenie się częścią zarobionych pieniędzy z potrzebującymi jest całkowicie normalne.”
Czy jakieś niedawne wydarzenia w tym przemyśle uważasz za znaczące?
Bardzo ważna była reakcja świata na to, co stało się po katastrofie Rana Plaza w Bangladeszu w 2013 roku. To wtedy narodził się ruch Fashion Revolution, a ludzie zaczęli się bardziej interesować, skąd pochodzą ich ubrania. Oczywiście istniały wcześniej inicjatywy, takie jak na przykład Clean Clothes Campaign, ale mam wrażenie, że gdy odpowiedzialna moda zawojuje świat to za iskrę, która wznieciła ten ogień będzie uznawana tragedia w Rana Plaza.
Jesteś farmaceutą, jesteś podróżnikiem – a jak stałeś się społecznikiem?
To trochę trwało, a zaczęło się właśnie od podróży. Zaczynałem 16 lat temu od wyjazdu do Indii – pojechałem i mnie pochłonęło. Podróże wśród wielu rzeczy dały mi również wrażliwość na biedę i zupełnie nową perspektywę patrzenia na świat. Policzyłem ostatnio, że odwiedziłem 60 krajów, głównie biednych, bo to są też kraje najtańsze do podróżowania. Ale, jak już wspomniałem przez cztery lata mieszkałem też w Australii, gdzie pracowałem w aptece pełniącej również funkcje ośrodka pomocy dla osób uzależnionych od narkotyków czy nosicieli wirusa HIV. Prowadziliśmy na przykład wymianę zużytych strzykawek na czyste czy kurację metadonem, czyli zamiennikiem heroiny. Ponieważ przez cztery lata widywałem się z tymi osobami codziennie, z wieloma się po prostu zakolegowałem co kompletnie zmieniło we mnie podejście do ludzi potrzebujących, nawet do tych o których można by pomyśleć, ze sami wybrali sobie taki los i na niego zasługują. To pociągnęło za sobą kolejne wybory – studia podyplomowe w zakresie zdrowia publicznego w Australii oraz z zakresu pomocy humanitarnej w Irlandii. Dziś nie uważam się za społecznika, myślę, że dzielenie się częścią zarobionych pieniędzy z potrzebującymi jest całkowicie normalne i staram się właśnie tak postępować. Doświadczenie z pracy w Australii pokazało mi również, że bardzo łatwo można znaleźć się po tej drugiej stronie, po stronie potrzebujących.

fotografia Anny Lewańskiej
Jak na co dzień podejmować etyczne wybory modowe?
Po pierwsze myślę, że nie powinniśmy kupować pod wpływem impulsu. Wchodząc do dużego sklepu z ciuchami bardzo łatwo jest wyjść z naręczem zupełnie niepotrzebnych rzeczy pośledniej jakości , które jeszcze przed chwilą wydawały nam się absolutnie niezbędne i totalnie szałowe. Ja nauczyłem się podejmować etyczne wybory modowe, dając po prostu szanse etycznej modzie. Wystarczyło, że wprowadziłem do swojej garderoby kilka rzeczy z organicznej bawełny i od tego czasu jeśli potrzebuję czegokolwiek, najpierw szukam czy nie robią tego z bawełny organicznej. Różnica jest niebywała – w komforcie noszenia, w dotyku, w trwałości.
Na koniec prywata: piszesz o sobie, że jesteś uzależniony od kawy, oraz, że czasami masz ochotę wszystko rzucić i zostać przystojnym milionerem, ale szybko Ci przechodzi…i to nas łączy 🙂 powiedz: Czego nie ma milioner co ma Rafał? A może Rafał potrzebuje milionera, a milioner Rafała?
To chyba nie jest kwestia tych milionów, ale tego co chcemy w życiu robić i w co wierzymy. Stara prawda mówi, że nie jest biedny ten co ma mało, ale ten co dużo potrzebuje. Ja w życiu potrzebuję sensu i celu – do tego nie są potrzebne miliony. Problem pojawia się, jeżeli zaczynasz żyć tylko dla milionów, które chcesz posiadać i aby osiągnąć ten cel poddajesz swoje wybory różnym etycznym kompromisom.
Prawdziwym testem byłby kilkumilionowy spadek. Co byś zrobiła? Projektowałabyś dalej? Jestem pewien, że tak i mam nadzieję, że ja też robiłbym dalej to co robię teraz. Gdy czerpiesz radość z tego co robisz to w ostatecznym rozrachunku to jest chyba jednak fajniejsze niż te miliony…Kurcze, miało być o etycznej modzie a wyszło tak jakoś egzystencjalnie.

Rafał Hechmann, archiwum prywatne