
Les Sublimes – każda rzecz z ich kolekcji to miesiąc nauki!
Poznajcie Alexis i Kachen, które połączyły swoje doświadczenia z Nowego Jorku i Paryża by stworzyć markę Les Sublimes. Tam powstają ‚odpowiedzialnie’ niezbędne elementy garderoby, a z zakupu każdego z nich wspierana jest edukacja dziewcząt. Na zdjęciu obok nich widzicie Evę, dzięki której miałyśmy możliwość poznać się i porozmawiać 🙂

Les Sublimes Team = Kachen Hong&Alexis Assoignon- founders + Eva Liu- media manager
Więc opowiedzcie jak powstało Les Sublimes?
K: Przyjaźnimy się od ponad 10 lat. Ja pracowałam w Paryżu jako doradca w dziedzinie zrównoważonego rozwoju firm, a Alexis w Nowym Jorku w przemyśle mody. W 2014 roku obie zrezygnowałyśmy z naszych ówczesnych stanowisk i pojechałyśmy do Nepalu. Miałyśmy mnóstwo pomysłów do obgadania podczas całodniowych wycieczek trekkingowych. Podczas tamtych wakacji spotkałyśmy mnóstwo ludzi, którzy walczą o lepsze warunki życia i pracy i to nas zmusiło do refleksji nad tym co my możemy dla nich zrobić.
A: I nie chodziło nam o wpłacenie pieniędzy, bardziej zastanawiało nas jak możemy powiązać nasze pasje z oczekiwaniami rynku i jednoczesnym kreowaniem rozwiązań dla potrzebujących.
K: Od tego marzenia wszystko się zaczęło! Nie od rozmów nad budżetem, nie od wyszukiwania nowinek, których jeszcze nikt przed nami nie wymyślił. Zaczęłyśmy od naiwnego pomysłu stworzenia marki idealnej. Taka marka to narzędzie do osiągnięcia naszego celu. Potem zaczął się długi proces poszukiwania realnych rozwiązań do realizacji tego celu. Zaczęłyśmy szukać certyfikowanych tkanin w detalicznych ilościach i sprawiedliwej produkcji w rozsądnej cenie. Te poszukiwania zajęły nam półtora roku.
K: Chciałyśmy podważyć wszystkie dotychczasowe zasady funkcjonowania przemysłu mody. Walczyłyśmy o to żeby znaleźć właściwe rozwiązania, które będą zgodne z naszymi wartościami. Wszystko w tym projekcie jest custom-made, czyli dopasowane do naszych wartości i celu.

Children of Nepal photographed by Alexis&Kachen during their trip
Wasz biznes ma silne przesłanie wspierania rozwoju kobiet. Skąd ono się bierze?
K: Trudno było nam na początku wybrać jeden konkretny cel, który chcemy realizować. Ten pomysł zrodził się w Nepalu gdzie spotkałyśmy się z tym, że małą dziewczynkę rodzina sprzedała jako niewolnicę. Nie mogłyśmy się z tym pogodzić i przestać o tym rozmawiać, zadawałyśmy sobie pytania: czy rozumiemy to społeczeństwo? Czy możemy kogokolwiek oceniać? Czy można żyć poza obowiązującym systemem? Wiemy, że prawdopodobnie ta dziewczyna przekaże te same wartości swoim dzieciom i to jest coś czego nie chcemy. Od tej pory czytamy mnóstwo na ten temat i zrobiłyśmy porządny research by zrozumieć tą sytuację. Zawsze edukacja jest proponowana jako najlepsze rozwiązanie, które może przerwać krąg ubóstwa. Udowodniono, że dziewczyny, które mogą dłużej uczęszczać do szkoły mają większe prawdopodobieństwo, że nie zajdą w ciążę w młodym wieku i zdobędą lepszą pracę, która przyniesie im szacunek ze strony rodziny i lokalnej społeczności. Dlatego jest dla nas jasne, że dostęp do edukacji to kluczowe narzędzie we wspieraniu rozwoju kobiet.
A: Jedna z naszych misji to tworzenie miejsc pracy, które przynoszą zyski kobietom. Nie chodzi o tą konkretną dziewczynę w Nepalu, ale kobiety ogólnie. Chodzi o każdą z nas. Wiele kobiet, które znam powiedziałoby, że chciałyby zmienić świat, ale nie wiedzą od czego zacząć i nie wierzą, że samodzielnie mogą mieć znaczący wpływ. Rozwiązanie to współpraca i wspieranie naszych przyjaciółek, współpracowniczek, nas samych…Nasz projekt też wspiera jedną dziewczynę poprzez zakup innej. Nie mówię, że zmienimy od razu cały świat, ale podarowanie komuś miesiąca edukacji naprawdę robi różnicę. To niewiarygodne jak pozytywny wpływ mogą mieć takie inicjatywy jak nasza na społeczności rozwijające się. Taka sama ilość pieniędzy jaką codziennie wydajemy na kawę może nieść ogromne zmiany.

Alexis with Ladies from Panauti Community Homestay
Z kim współpracujecie przy swoim projekcie ‚one piece-one girl-one month’?
A: Przez miesiąc mieszkałam w społeczności Nepalskiej Panauti Community Homestay, która kompletnie zaskoczyła mnie siłą i współczuciem kobiet, które ją tworzą i otwierają swoje domy dla podróżników takich jak ja. Prowadzą lekcje angielskiego, higieny i pożyczają też pieniądze w ramach społeczności potrzebne na remont domów. Dzięki temu więcej z nich jest gotowych na przyjęcie turystów i mają lepsze warunki sanitarne. Dzięki tym kobietom cała społeczność jest czystsza, zdrowsza i bardziej nowoczesna. Są przeogromnie hojne. Kiedy do PCH trafiają jakieś datki z zewnątrz to całkowicie są przekazywane na dany cel, bo wszystkie członkinie tej społeczności działają na zasadach wolontariatu. Po tym jak widziałam ich działania, wierzę im stuprocentowo.
K: Inna organizacja to duża fundacja Zana Africa z Kenii. Zanę założyła Megan White Mukuria, która od lat zmaga się problemem dziewcząt, które omijają zajęcia w szkole w trakcie miesiączki z powodu braku podpasek. Około 65% dziewczyn w Kenii nie ma dostępu do podpasek. Omijanie zajęć co miesiąc zazwyczaj skutkuje wyrzuceniem ich ze szkoły po około roku, zresztą dziewczęta przerywają tam edukację dwa razy częściej niż chłopcy. Te wiadomości były dla nas szokujące! To niewyobrażalne żeby zakończyć edukację z tak błahego powodu jak okres! Jednocześnie stosunkowo łatwo temu zaradzić. Więc założycielka tej fundacji zaczęła robić środki higieniczne sama i dostarczać je do szkół. Jej działania idealnie pasują do naszych celów. Na razie wspieramy ją finansowo poprzez jej stronę internetową i planujemy nawiązać bliższą współpracę.
A: Wprawdzie nie byłyśmy w tej fundacji osobiście, ale ich historia od razu nas przekonała. Myślę, że ta historia jest wstrząsająca dla każdej kobiety. To nie mieści nam się w głowie, żeby to miesiączka określała jaka będzie Twoja przyszłość i w którym momencie ukończysz edukację.
K: Byłyśmy też zaskoczone, że są dostępne tak proste rozwiązania. Niektórzy nas pytają czemu nie zorganizowałyśmy czegoś samodzielnie, ale my wolałyśmy zamiast tego wybrać jak najlepszych partnerów spośród doświadczonych i skutecznie działających organizacji.
A: Dokładnie tak. Jako dziewczyny z Paryża co możemy wiedzieć o problemach społeczności z drugiego końca świata? Nie zrobimy tego lepiej niż Zana, wolimy ich wspierać. Nie używamy ich też by lepiej sprzedawać nasze produkty. Wręcz przeciwnie, musimy naprawdę dobrze je sprzedawać żeby być w stanie wspierać fundację.

Thierry and his mom Madame Perard, the makers of Les Sublimes clothes
Czyli od początku Wasz biznes opiera się na wartościach, które są rzadkie w konwencjonalnych firmach, gdzie zaczyna się od produktu i sprzedaży by czasem później doszukać się innych wartości, które mogłyby posłużyć jako narzędzie marketingowe…
K: Czujemy, że w tym momencie trwa debata na ten temat w przemyśle, gdzie bardzo ciężko zmienić model w dużych korporacjach. My mamy wysokie koszty produkcji, podczas gdy w modelu fast fashion są niskie koszty produkcji każdej sztuki, ale generowane są ogromne koszty społeczne.
A: Gdyby wszystkie firmy na świecie były bardziej świadomie prowadzone od początku i nie wykorzystywały ludzi i środowiska świat byłby kompletnie inny. Naszym zdaniem biznes powinno się robić odpowiedzialnie.
K: A skoro już mówimy o wartościach to nie jesteśmy parą naiwnych dziewczyn, które chcą rozwiązać wszystkie problemy tego świata. Alexis i ja mamy doświadczenie w sprzedaży i starannie dobrałyśmy projekty, które będą atrakcyjne dla naszych odbiorców, bo przecież poza wszystkim o czym mówimy naszym celem jest też prowadzić opłacalny biznes. Dlatego nastawiamy się tylko na sprzedaż internetową, żeby ominąć koszty pośredników i spełnić oczekiwania rynku.
W takim razie wracając do rozmowy o biznesie: czy wybieracie tylko certyfikowanych dostawców tkanin, czy też wybieracie ich samodzielnie? Czy przykładowo kupiłybyście tkaniny od polskich producentów?
K: Przede wszystkim cenimy sobie zaufanie i dlatego też szyjemy nasza kolekcję we Francji, gdzie wszystko możemy same sprawdzić i nadzorować. Dla nas to znaczy więcej niż papierowy certyfikat. Z kolei to nie zadziała w wypadku dostawców bawełny, bo nie mamy możliwości żeby śledzić naszą tkaninę aż do pola i dlatego decydujemy się na bawełnę certyfikowaną GOTS. Jednocześnie od ponad roku rozmawiamy ze start-upem, który ma dla nas w kaszmir pozyskiwany bez szkody dla zwierząt, które hodowane są w naturalnych warunkach. Znamy ich już wystarczająco długo, żeby im zaufać mimo, że są oni za mali by zapłacić za proces certyfikacji.
A: Jesteśmy po tej samej stronie co mali producenci i kupcy i jesteśmy otwarte na współpracę z nimi. Chcemy pracować z ludźmi, którzy myślą podobnie jak my bez względu na to czy są oni we Francji, Polsce czy gdziekolwiek indziej.
K: Lubimy, żeby cała produkcja odbywała się lokalnie. Nie znosimy tego, że większość ubrań powstaje w łańcuchu produkcyjnym, który okrąża cały świat.
Lokalna produkcja i sprzedaż na cały świat…czy już wiecie gdzie dokładnie jest Wasz odbiorca?
A: Wszędzie spotykamy ludzi, którzy są znużeni szukaniem etycznych marek. Na podstawie naszego własnego researchu wiemy, że Stany Zjednoczone to największy rynek dla takiej odzieży, bo tam aż 22% kobiet pomiędzy 26, a 34 rokiem życia jest nią zainteresowanych. Podobnie jest w Kanadzie. Podczas kampanii crowdfundingowej okazało się też, że dostałyśmy sporo wsparcia z Niemiec.
K: Odkryłyśmy też klientki w północnej Europie. Na początku planowałyśmy nastawić się na rynek brytyjski, ale w rzeczywistości niewiele osób z stamtąd nas wsparło.
Na koniec: dlaczego zdecydowałyście się na kampanię z Indiegogo?
A: Najważniejsze w crowdfundingu jest to, że mobilizuje zainteresowane osoby, do przekazania wsparcia w konkretnym czasie, a także dobrze promuje samą markę. Jest to ciekawsze niż po prostu wystartowanie ze sklepem internetowym i jest to też narzędzie do sprawdzenia jaki jest odzew na to co chcemy robić. Udało nam się zebrać 5000 euro w 6 dni i to jest połowa naszego zaplanowanego budżetu.
Koniecznie sprawdźcie co dziewczyny robią tutaj!