
Pytam #whomademyclothes , czyli kto szyje nasze ubrania? Co na to polskie marki?
Może jestem naiwna (no wiem, że jestem) ale dla mnie firmy, które publicznie mówią gdzie zlecają pracę, pokazują chęć do wyleczenia tego rynku pracy okrutnego dla milionów ludzi (głównie kobiet) żyjących na granicy ubóstwa. Mówię tu przede wszystkim o korporacjach, które dla optymalizacji zysków zlecają produkcję zakładom w krajach Globalnego Południa, ale warto zauważyć, że gdziekolwiek ta praca nie byłaby zlecana to upublicznienie takich danych zawsze daje do myślenia konsumentom i pokazuje organizacjom pozarządowym, gdzie należy się udać na niezależny audyt, więc przyczynia się pośrednio do działań na rzecz sprawdzenia i poprawy warunków pracy. Oczywiście oprócz transparentności pozostaje więcej złożonych kwestii: definicja płacy minimalnej, egzekwowanie płacy minimalnej, wolność zrzeszania się w związki zawodowe i wiele innych. Transparentne marki możecie poznać dzięki Fashion Transprency Index i badaniu organizacji Fashion Revolution, o którym pisałam tu.
Mówimy o tym wszystkim, ponieważ dziś jest trzecia rocznica zawalenia się 9 piętrowego budynku na przedmieściach Dhaki należącego do pana Sohela Rana, czyli Rana Plaza. Pan Rana, jego rodzice, 7 właścicieli szwalni, które były w tym budynku i władze miasta Savar, w sumie 41 osób jest oskarżonych o doprowadzenie do śmierci ofiar, ich proces trwa, grozi im kara śmierci. Parę miesięcy zajęło namierzenie wszystkich firm zlecających tam pracę (m.in. Benetton, Mango, Primark, LPP), a następnie nakłonienie ich do wpłaty pieniędzy na rzecz Bangladesh Accord, który ma poprawić egzekwowanie przepisów dotyczących bezpieczeństwa w fabrykach, gdzie nagminnie łamane są przepisy BHP. Prowadzi to do licznych pożarów, a nawet do tej największej katastrofy przemysłowej, w której zginęło ponad 1100 osób, a ponad 2000 osób zostało rannych, co de facto oznacza, że są niezdolne do pracy, skazane na życie z jałmużny, odszkodowania, czy opieki społecznej (mogę sobie tylko wyobrażać jak wygląda opieka społeczna w Bangladeszu).
Postanowiłam, że zapytam w tym roku moich znajomych (i nieznajomych) projektantów i polskie marki, gdzie szyją swoje ubrania. Mój research nie był bardzo intensywny i nie wykonałam wystarczającej ilości ponaglających telefonów, żeby udało mi się skompletować pełną paletę marek dostępnych na polskim rynku. Niemniej, chętnie podzielę się moimi odkryciami. Firmy podaję alfabetycznie, ale uwaga na początku i na końcu są niezłe smaczki…
4F
„OTCF współpracuje z wieloma dostawcami z całego świata. Nieustannie śledzimy rynek pod kątem nowych partnerów. W Polsce współpracujemy z kilkudziesięcioma firmami, które obecnie szyją dla nas między innymi części kolekcji olimpijskich. Wykorzystywane w odzieży sportowej tkaniny funkcyjne są produkowane głównie w Azji, począwszy od Japonii aż do Tajwanu, ponieważ azjatyckie zakłady mają najwyższe kompetencje w tworzeniu odzieży z tych materiałów. Mamy także dostawców naszych produktów w Stanach Zjednoczonych. Nasi poddostawcy nieustannie inwestują w nowoczesne technologie i konsolidują swoją wiedzę, co pozwala im na szybkie reagowanie na zmieniające się potrzeby rynku. Nasi kooperanci szyją dla największych międzynarodowych marek, zarówno sportowych, jak i odzieżowych.” – Igor Klaja, Prezes OTCF S.A., właściciela marki 4F
Brzmi tajemniczo, prawda? Jakby nie patrzeć jest to odpowiedź, której mogłabym sobie udzielić sama. Jest ona jeszcze mniej konkretna niż informacje podawane na metkach ubrań. Trudno tu mówić o jakimkolwiek świadomym dążeniu marki do zwiększenia swojej transparentności jak robią to liderzy branży: Adidas i Nike, którzy dość dobrze wypadli w tegorocznym badaniu Fashion Transparency Index (wyniki 69% i 57%).
ACEPHALA szyje swoje rzeczy w: Warszawie, Poznaniu, Kaliszu i Łodzi.
„Zdecydowaną większość odzieży szyjemy w naszej własnej szwalni, która mieści się w tym samym budynku, gdzie siedziba firmy. Projektanci i kierownicy poszczególnych działów pracują w tym samym budynku, w którym powstaje produkt(…)Nasza produkcja i siedziba oraz magazyny mieszą się w malowniczej miejscowości Chmielno, położonej ok. 40 km od Gdańska” – Patrycja Cierocka, córka założycieli marki Aryton
„W Białej Podlaskiej posiadamy własną szwalnie, tutaj znajduje się cała siedziba firmy, gdzie w sumie pracuje około 300 osób. W naszej szwalni wykonujemy ponad połowę produkcji, pozostałą cześć zlecamy do innych zakładów. Zlecenia produkcyjne przygotowywane są w siedzibie firmy, gdzie gromadzone są wszystkie materiały, dodatki krawieckie, wykonywane są szablony. Zakłady szyjące nasze produkty otrzymują też pomoc technologów. Współpracujemy z zakładami z terenu Polski wschodniej, w miastach takich jak: Ryki, Świdnik, Biała Podlaska, Mińsk Mazowiecki, Siedlce, Łosice i wiele innych miejscowości. Najdalej szyjemy w Kaliszu i pod Warszawą. Zamawiamy tez swetry, czapki i szaliki w zakładach dziewiarskich i są to Siedlce i Łódź. Jeśli chodzi o skórzane torby to są to zakłady z Radomia i okolic Rzeszowa. Te firmy szyją torby zarówno pod własną marką jak i dla innych. Zamawiamy niektóre modele, proponowane przez te Zakłady ale tez realizują dla nas nasze własne projekty. Z produktów zagranicznych trafia do nas jedynie niewielka ilość galanterii, taka jak szale czy apaszki jedwabne, biżuteria, są to jednak niewielkie ilości.” – Barbara Chwesiuk, założycielka marki Bialcon
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. To jedna z bardziej szczegółowych odpowiedzi jakie dostałam!
DELICATESSEN szyje w Warszawie, Ostrowcu Świętokrzyskim, Radomsku, Lasku.
DOMI GRZYBEK szyje w Łodzi, Zgierzu i Białymstoku.
DREAM NATION szyje w Celestynowie i Raszynie z bawełny organicznej
ELEMENTY mają swoją szwalnię w Warszawie
LOCAL HEROES szyją swoje ubrania, oraz zamawiają czapki i inne dodatki w Pabianicach, jedynie gadżety typu: obudowy na telefon i przypinki zamawiają w Chinach (ze względu na jakość tych oferowanych lokalnie)
LPP (Reserved, Mohito, Cropp, House, Sinsay, Tallinder)
„Od trzech lat konsekwentnie realizujemy działania mające na celu zwiększenie kontroli łańcucha dostaw LPP. Produkcję kolekcji naszych marek zlecamy w wielu krajach – przede wszystkim w Chinach i Bangladeszu, ale także w Kambodży, Pakistanie Turcji, Indiach oraz w Europie – m.in. w Polsce, we Włoszech, Portugalii czy Hiszpanii. Poprawa warunków pracy i bezpieczeństwa, szczególnie w fabrykach zlokalizowanych w krajach rozwijających się, którym zlecamy produkcję, jest dla nas bardzo ważna.” – Marta Chlewicka, Rzecznik Prasowy LPP
To jedynie część wypowiedzi ze strony LPP. Otrzymałam wyczerpującą odpowiedź o tym, że firma uczestniczy w Bangladesh Accord, stworzyła własny dział Audytów i dział Zrównoważonego Rozwoju, otworzyła biuro w Bangladeszu, skontrolowała warunki BHP części fabryk w Kambodży i stworzyła własny Kodeks Postępowania, czyli Code of Conduct. Muszę przyznać, że to na prawdę nieźle, LPP udowadnia tym samym, że jest liderem na polskim rynku i wprowadza międzynarodowe standardy korporacyjne. Zainteresowani mogą odczytać na podstronie marki dotyczącej odpowiedzialności społecznej biznesu.
ŁUKASZ JEMIOŁ BASIC kolekcja jest szyta w Łodzi.
MICHAŁ SZULC szyje swoje kolekcje w Łodzi i Nowym Targu
PITCHOUGUINA szyje swoje ubrania w Łodzi, Rydze, Londynie i Prato.
PLAN PLANETA zleca produkcję skarpetek w Aleksandrowie Łódzkim, a koszulki i bluzy pochodzą od certyfikowanego producenta FAIR TRADE z Indii.
WEARSO.ORGANIC szyje z bawełny organicznej w Markach koło Warszawy
WISŁAKI szyją w Łodzi.
Na koniec pozwolę sobie zacytować jedną z odpowiedzi, którą otrzymałam od marki i szczególnie mnie zdziwiła. Wydaje mi się kompletnie nieadekwatna do tego jak ważnym tematem jest problem transparentności łańcucha dostaw. Otóż dowiedziałam się, że: „to polska marka, ale „obcobrzmiąca”, dlatego nie mówimy o polskiej produkcji i niestety nie możemy wziąć udziału”…
Poprosiłam o komentarz w tej sprawie dr Martę Karwacką autorkę bloga How to Wear Fair, specjalistkę z wieloletnim doświadczeniem w CSR i współpracy międzysektorowej. Oto jej słowa:
„Moim zdaniem globalne marki „nie czują” jeszcze, że świadomi konsumenci mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie. W ramach Fashion Revolution Week wysłałam pytanie #whomademyclothes do Massimo Dutti i do Marc O’Polo, rok temu do Gap i Benneton i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Podejrzewam, że te pytana zatrzymują się na poziomie administratora fanpage’a i nie docierają do działów komunikacji. Zmiany postaw i zachowań konsumentów wymagają czasu, a o nieetycznych praktykach branży odzieżowej mówi się dziś zdecydowanie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Poza tym na rynek „wchodzą” nowi konsumenci- milennialsi- którzy jak pokazują badania bardzo cenią sobie zaangażowanie społeczne i odpowiedzialność firm.
Jest nas – pytających konsumentów jeszcze za mało, ale to się powoli zmienia i moim zdaniem niedługo nastąpi gladwellowski punkt przełomowy. Segment świadomych konsumentów rośnie i rynek będzie musiał na to zareagować.”