Follow me:

Reporter Brasil walczy ze współczesnym niewolnictwem w łańcuchach dostaw branży odzieżowej

Reporter Brasil walczy ze współczesnym niewolnictwem w łańcuchach dostaw branży odzieżowej

W marcu 2017 roku przyjechałam do Sao Paulo i odbyłam rozmowę z Natalią Suzuki i Andre Camposem z Reporter Brasil, miejscowej organizacji pozarządowej zrzeszającej dziennikarzy śledczych i działającej na rzecz obrony praw człowieka w miejscach pracy. Ich celem jest wyeliminowanie niewolniczej pracy ze wszystkich sektorów. W tej pouczającej rozmowie omawiamy problemy globalne, z którymi mierzą się wszyscy producenci mody korzystający z łańcucha dostaw. Wyjaśnimy również, jak migracje, handel ludźmi i dyskryminacja są powiązane z produkcją odzieży.

Na czym polegają wasze działania w branży modowej realizowane dla Reporter Brazil?

A.C.: Dla Reporter Brazil sprawdzam łańcuchy dostaw w kilku sektorach gospodarczych. Pracuję nad projektami, które ułatwiają ujawnianie nielegalnego zatrudnienia, złych warunków pracy, współczesnego niewolnictwa lub zakazanych praktyk środowiskowych w Brazylii. Po utworzeniu mapy powiązań złych warunków zatrudnienia z działaniami globalnych przedsiębiorstw, publikujemy nasze wyniki w formie raportów oraz na platformach multimedialnych itp. Informacje związane z przemysłem odzieżowym gromadzi przyjazna użytkownikowi aplikacja Moda Livre. Pozwala brazylijskim klientom dowiedzieć się, jakie działania podejmują rodzime i zagraniczne marki w celu kontroli łańcuchów dostaw; czy są dobrze poinformowane i jaką mają politykę monitorowania i egzekwowania tego, czy respektowane są prawa człowieka.   

Jaka jest specyfika sektora odzieżowego w Brazylii?

A.C.: Brazylijski przemysł odzieżowy jest duży. Branże tekstylna i modowa są w sumie warte 63 miliardy dolarów, a rocznie powstaje 9,5 miliona sztuk odzieży (dane z 2012). To także jedna z największych liczba miejsc pracy w kraju. Nie eksportujemy jednak zbyt wiele ubrań, bo większość produktów jest noszona przez Brazylijczyków. Choć rynek jest zorientowany na sprzedaż w kraju, liczy 200 milionów osób i zatrudnia setki tysięcy pracowników. Niestety, naruszenia, które dostrzegamy, nie różnią się zbytnio od tych obecnych w innych światowych stolicach przemysłu odzieżowego. Natrafiliśmy na warsztaty, działające pod dużą presją popytu, gdzie pracownicy mają ogromne godzinowe nakłady pracy przy pensji minimalnej. Tak jak w wielu krajach z pensji minimalnej w Brazylii nie da się wyżyć.

N.S.: Większość zakładów tego typu jest ulokowana w centrum Sao Paulo, bo to tańsza okolica. Niektóre z nich wynoszą się poza miasto, aby uniknąć inspekcji.  Zakłady istniały już w latach 70. i 80. W tamtych czasach zatrudniano głównie Brazylijki. Ale od lat 90. migranci z Boliwii, Peru i Paragwaju są główną siłą roboczą w przemyśle odzieżowym. Początkowo właścicielami zakładów byli Koreańczycy, aż do początków wieku, gdy poprawiła się sytuacja ekonomiczna Latynosów. Zaczęli oni sami prowadzić zakłady praktykujące wyzysk i zatrudniać nowych pracowników. Warunki panujące w tych miejscach wciąż są bardzo niepewne.

W jaki sposób sektor odzieżowy opiera się sile roboczej migrantów i skąd oni pochodzą?

N.S.: Rekrutację przeprowadza złożona międzynarodowa siatka, działająca półformalnie i nie do końca zgodnie z prawem. Pracowników zazwyczaj werbuje się w ich rodzinnych miastach, tak jest na przykład w Boliwii, często również przez rodzinne powiązania. Są okłamywani co do warunków pracy. Obiecuje im się wysokie wynagrodzenie, ale muszą pokryć koszty podróży i życia. Trafiają więc do Brazylii z nieplanowaną pożyczką, którą muszą spłacić. Koszty życia określa pracodawca, bo większość pracowników-migrantów mieszka z rodzinami na terenie zakładów. Kolejnym czynnikiem, który nie pozwala im się wyrwać, jest bariera językowa. Nie znają portugalskiego i ledwo się komunikują z ludźmi spoza ich społeczności. Boliwijski kodeks pracy ma mniej obostrzeń niż brazylijski. Wszystko to sprawia, że pracownicy obawiają się zgłosić komuś swoją sytuację, szczególnie gdy mają nieuregulowany status pobytu.  Jeśli nie zarejestrują się jako pracownicy, prawo pracy nie będzie ich chronić. Jak odkryliśmy, pracodawcy często  szantażują pracowników, którzy kontaktowali się z władzami. Niegodziwe warunki pracy mają wymiar wielopłaszczyznowy, a wymienione powyżej aspekty czynią pracowników bezbronnymi i sprawiają, że nie wiedzą, jak się zgłosić po pomoc.

A.C.: Z niskiej pensji muszą opłacić wyżywienie i zakwaterowanie, zapewniane przez właściciela fabryki. Do takiej sytuacji dochodzi w wielu miejscach, potwierdzili to również inspektorzy brazylijskiego Ministerstwa Pracy, wyspecjalizowani we współczesnym niewolnictwie. Trafiali oni na migrantów zmuszanych do szycia ubrań dla najbardziej rozpoznawalnych i przynoszących największe dochody marek, czego przykładem była słynna sprawa ZARY z 2011 roku.

Polityka cenowa stanowi problem. Małe zakłady konkurują ze sobą. Chcą zostać partnerami dużych graczy w łańcuchu dostaw. To prowadzi do zaniżania cen i obcinania wynagrodzenia pracowników.

Jak można zlecić produkcję fabryce, która nie ma osobowości prawnej?  

N.S.: Teoretycznie to niemożliwe. W praktyce jest inaczej. Natrafiliśmy na wiele przypadków sprawdzanych przez miejscowych inspektorów pracy, gdzie zarówno zakład, jak i pracownicy działali na czarno. Najpowszechniejszym problemem jest to, że marka zleca produkcję zarejestrowanej fabryce w Sao Paulo, zapewniającej dobre warunki pracy, ale ta podzleca część produkcji komuś innemu, np. zakładom działającym na czarno lub osobom szyjącym w domach. To oznacza potencjalną utratę wiarygodności, ale producenci podejmują ryzyko, żeby zaspokoić popyt.

A.C.: Polityka cenowa stanowi problem. Małe zakłady konkurują ze sobą. Chcą zostać partnerami dużych graczy w łańcuchu dostaw. To prowadzi do zaniżania cen i obcinania wynagrodzenia pracowników.

N.S.: Pensja zależna jest od tempa produkcji. To zmusza ludzi do pracy po 15-17 godzin dziennie.

A.C.: W Reporter Brazil wierzymy, że marki muszą wyznaczać standardy swoim dostawcom. Z tymi, którzy nie zapewniają godziwych warunków pracy, powinny zerwać stosunki biznesowe. Gdy do tego dojdzie, ważne, żeby nie odbijało się to na pracownikach. Dzięki odpowiedniej polityce i programom szkoleniowym, można tym osobom znaleźć nowe miejsca pracy wśród firm należących do łańcucha dostaw. Wiele przypadków złych warunków pracy jest powiązanych z krótkotrwałym zatrudnieniem, nie dłuższym niż rok. Ci ludzie ciągle zmieniają pracę i nie mają żadnego zabezpieczenia socjalnego.

N.S.: Marka nie zatrudnia pracowników bezpośrednio, a zakład może to robić na czarno. Często same zakłady nie są zarejestrowane, więc nie mają jak zatrudniać ludzi zgodnie z prawem. Gdy Amerykanie przeprowadzili audyty w takich miejscach, okazało się, że właściciele nie mają niezbędnych dokumentów, nie płacą podatków i nie szanują praw pracowniczych, za to sami pracownicy mieszkają na terenie wytwórni. Wszystko to się na siebie nakłada.

Nawet osoby dobrze przygotowane do przeprowadzenia inspekcji miejsc pracy i dostrzegające nielegalne praktyki, takie jak współczesne niewolnictwo, nie umieją sobie z nimi radzić.

Jakie podejmuje się kroki w takich wypadkach?

A.C.: Po sprawie marki ZARA nasz zespół sprawdził, jakie procedury wprowadziła firma. Co zrobiono, żeby lepiej kontrolować łańcuch dostaw po wykryciu naruszeń udowodnionych przed sądem? Niestety, choć nastąpiły pewne zmiany, firma wciąż nie ma narzędzi kontroli łańcucha dostaw, jeśli fabryki podzlecają pracę mniejszym, nie poddawanym audytom zakładom. Tak dzieje się często w przypadku zamówień nieuwzględniających realnej wydajności produkcyjnej fabryki. Nasz pomysł polega na jak najszybszym przywróceniu jej regularnego trybu pracy. Uważamy, że należy tego dokonać poprzez pociągnięcie pracodawcy do odpowiedzialności za wszelkie naruszenia. To zmusiłoby firmy do wypłaty pracownikom pieniędzy na pokrycie długów, świadczeń socjalnych, nadgodzin i niedostatków w pensjach. Czasem działalność zakładu jest kontynuowana na nowych warunkach, a w innych przypadkach musi on zostać zamknięty. Ludzie tracą pracę i otrzymują zasiłek. Chcielibyśmy, żeby każda marka miała agenta reprezentującego ją w Brazylii, który w sposób odpowiedzialny wybierałby miejsca zapewniające odpowiednie warunki finansowe i prawne pracownikom: zgodne z prawem wynagrodzenie i świadczenia socjalne.

Czy Waszym zdaniem certyfikaty są wiarygodne?

A.C.: Nie uważam ich za bezużyteczne. Ustanawiają standardy i pozwalają przedsiębiorstwom się doskonalić, ale na pewno magicznie nie rozwiążą problemu. To narzędzie o ograniczonych możliwościach. Nasza organizacja opisała zjawisko występujące nie tylko w Brazylii, ale także w innych regionach świata. Nawet osoby dobrze przygotowane do przeprowadzenia inspekcji miejsc pracy i dostrzegające nielegalne praktyki, takie jak współczesne niewolnictwo, nie umieją sobie z nimi radzić. Inspektor powinien być na miejscu całodobowo przez siedem dni w tygodniu, żeby mieć wgląd we wszystkie problemy. To jednak niewykonalne ze względów finansowych. Nie możemy liczyć więc na to, że zaświadczenia rozwiążą wszelkie kwestie, w tym niepłatne nadgodziny. Dlatego należy rozmawiać o tym, jak przedsiębiorstwa organizują zamówienia produkcyjne i w jakich ilościach. Czy upewniają się, że fabryki mają wystarczająco dużo pracowników i nie będą wymagać zostawania po godzinach? Jak sprawdzają, że fabryka nie podzleca pracy małym zakładom? Czy zamierzają płacić więcej uczciwym wykonawcom?

Jak wywieracie na nie presję?

A.C.: Część naszej pracy polega na angażowaniu się w wielostronne inicjatywy takie jak Narodowy Pakt o Zwalczaniu Niewolniczej Pracy. Monitorujemy reakcje przedsiębiorstw: czy oraz w jaki sposób wprowadzają nowe zasady, a może tylko dużo o nich mówią?  

 

Skomentuj